czwartek, 28 listopada 2013

Panda a możne Uszatek :)

Wiem ostatnio rzadko bywam na ugryzku...
Niestety spowodowane jest to tym iż często ostatnio nie ma mnie w domu...
Mój czas ostatnio wygląda: Dom -> Tata - > studia -> czasem dorywcza praca
 bądź w innej kolejności
Jednak obiecuje poprawę jeszcze tylko tydzień....
W sobotę mam pierwsze kolokwium z Anatomii...
W związku z tym wczoraj w roli relaksu starałam się zrobić Panda Bread...
 Tak mi się trochę skojarzyło z studencką akcją PanDa 3 xD
Panda Bread to nic innego jak chałka w mojej wersji zamiast barwnika
użyłam kakao na oczka i uszka i nosek ciasto było bardziej kakaowe
a tło z mniejszą ilością kakao...
Może internatowa wersja z zielonym tłem bardziej wpada w oko...
Jednak czy w dobie gdzie wszystko jest kolorowo-farbowane
warto samemu go jeszcze dosypywać...
Nie mówię że sama nie używam barwników spożywczych
 bo dobrze wiecie że okazjonalnie owszem,
 Najczęściej do  tortów bądź cupcake's
Jednak do domowego śniadania nie warto :)
Jako zaoczny student gdy przychodzi czas zjazdów spędzam na uczelni
cały dzień od 8 do 21 z godzinną przerwą obiadową
Ciężko wtedy zadbać o dostarczenie 5 porcji warzyw i owoców
Wtedy najlepszym moim sojusznikiem jest sok :)
Którego butelkę podpjam w trakcie ćwiczeń i wykładów...
Pożądna porcja witaminy C jak na razie ustrzegła mnie przed grypą oby tak dalej :)


Składniki na Panda Bread / chałeczkę

450g Mąki pszennej + trochę do podsypania
45g cukru
275 g ciepłego ale nie gorącego mleka
2 żółtka
6 g soli
30 g masła miękie
15 g świeżych drożdży
kakao ( jeśli robicie z zielonym tłem dodatkowo barwnik )
 rozpuszczone w 2 łyżkach wody

przesianą mąkę, cukier, sól, masło włożyć do głębokiej miski
Drożdże rozpuścić w ciepłym mleku ,dodać żółtka i wymieszać
składniki płynne  wlać do suchych i dokładnie wymieszać najpierw łyżka
a następnie wyrobić na stolnicy elastyczne ciasto
ciasto podzielić na 3 części gdzie

120g na  najciemniejszą część
420g na cześć jaśniejszą kakaową bądź zieloną
resztę pozostaw taką jaka jest

Ciasto zabarw ostrzegam iż może to chwilkę potrwać :)
bo dokładne wymieszanie z kakaem/ barwnikiem ciasta nie jest takie łatwe

zabarwione cześć ciasta przełóż do osobnych miseczek
i pozwól wyrosnąć przez ok 30 minut następnie przebij ciasto
uderzając w nie ręką  i znów daj mu ok 30 minut
po tym czasie możesz brać się za formowanie pandy, psa, samochodu
bądź czegokolwiek na co puszczą ci wodze fantazji :)
Niech pomogą ci najmniejsi członkowie rodziny oni na pewno będą zadowoleni :)

gdy już uformujesz swój wspaniały kształt przełóż chałeczkę do
 metalowej formy wysmarowanej tłuszczem niestety do chałeczki
 z wzorem  silikonowa się nie nada
bo ciasto jest w stanie wypchnąć formę i straci kształt

pozostaw ją do wyrośnięcia na 1 godzinę

po tym czasie piecz w 200 st C przez ok 30-40 minut
po wyjęciu z piekarnika gdy wyciągniesz ciasto z formy jeszcze ciepłe
 po uderzeniu palcem delikatnie w spód powinien być głuchy odgłos :)
chaleczkę zostaw do wystygnięcia najlepiej zrobić ja wieczorem
a rano jeść na szybkie śniadanie

moja propozycja śniadaniowa to chałeczka z domowym dżemem
szklanka soku Tymbark 100% sok Jabłko Champion z miąższem
Jogurt Naturalny z owocami ( jabłko banany kiwi mandarynka)
odrobiną orzechów włoskich sezamu i siemienia lnianego


gdy chałeczka byla upieczona wieczorem zrobienie śniadania
 zajęło mi niecałe 10 minut :)


Moja chałęczka  zastanawia mnie czy jest pandą a może misiem uszatkiem :)
W każdym razie jest pyszna...
I może raczej chyba na wgląd na kolokwium jest pandą
ale wy nazwijcie sobie ją jak chcecie :)

serdecznie pozdrawiam








Propozycje śniadanie dodaje do akcji na durszlaku:











piątek, 8 listopada 2013

Domowe Delicje że palce lizać... :)

Popularna zagryzka do kawy :)
Mały okrągły biszkopt z galaretką polany czekoladą...
Chęć na zrobienie domowej wersji  przyszła gdy mój znajomy,
mieszkający obecnie na wyspach w trakcie rozmowy na skype
uświadomił mi że UK  jest królestwem Jaffa Cakes...
Wtedy też stwierdziłam że muszę zrobić je w domu...
Są bardzo łatwe a galaretka nie koniecznie musi być okrągła :)
Jeśli tylko użyjecie malej  wykrawaczki do ciastek możecie zrobić:
serca, motyle a nawet bałwany i choinki w końcu zbliżają się święta :)
Smak galaretki wybierzcie taki jaki najbardziej lubicie :)
W końcu to ona jest sercem tego ciasteczka :)
które to ja zawsze zjadam jako pierwsze :)
bawcie się i twórzcie :)


Składniki
4 jajka
1 szklanka przesianej mąki
1 szklanka cukru
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 galaretki w ulubionym smaku
300 g czekolady ( mleczna, gorzka lub biała jak lubicie :))


Jajka wybij oddzielając białka od żółtek
białka ubij mikserem na sztywno dodając do nich partiami cukier
gdy białka będą ubite dodaj żółtka i delikatnie je wymiksuj.
Do masy jajecznej dodawaj mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia
najlepiej po 2 łyżki delikatnie mieszając łopatką
Gdy masa biszkoptowa jest gotowa
należy ją na blachę wyłożoną papierem do pieczenia,
można to zrobić za pomocą rękawa cukierniczego
 formując równa kola lub za pomocą łyżki
Biszkopciki pieczemy  w rozgrzanym do 180 st C piekarniku
przez ok 10 min do ze złocenia. a następnie studzimy.


Galaretki robimy wg przepisu na opakowaniu jednak
 polecam zmniejszyć ilość dodanej wody o 1/2 szklanki

Galaretkę wylać na płaskie naczynie  lub blaszkę
tak by jej grubość była ok 5 mm
pozostawić w chłodnym miejscu do stężenia
Następnie wykrawaczką wyciąć kształt mniejszy niż okrąg biszkopcików

Na na biszkopciku od płaskiej strony układamy galaretkę
można ją delikatnie podkleić rozpuszczoną czekoladą
Następnie Ciasteczka maczamy w czekoladzie
od strony gdzie znajduje galaretka.
Gdy czekolada jeszcze nie zastygła można udekorować
ciasteczka wg własnej fantazji cukrowymi ozdobami.
gdy czekolada zastygnie można się zajadać smacznego :)







środa, 6 listopada 2013

Dziecinne wspomnienie - domowy Budyń Waniliowy

Pamiętam czasy gdy będąc małym łobuzem
 mama sadzała mnie na blacie kuchennym z kubkiem i łyżką bym mieszała
Ja jako kilkuletnie małe stworzenie cieszyłam się ogromnie
 bo już jestem na tyle duża że mogę coś zrobić sama...
Fakt że był to tylko proszek z torebki z cukrem i mlekiem...
ale jakiż to magiczny proszek i w dodatku dobry...
Pamiętam słowa mamy: " nie próbuj bo będzie cie brzuszek boleć.. "
Nigdy w tym jej nie słuchałam...
 zawsze choć łyżeczkę magicznej mikstury spróbowałam...
Zabawne ze mieszanie wszystkiego w garnkach zostało mi do dziś...
Wchodząc niezależnie do jakiej kuchni  zerkam co jest pod przykrywką :)
Dzisiaj wspomnienie dzieciństwa budyń jednak nie z papierka...
Klasyczny domowy, uwielbiam go gdy jeszcze jest gorący  :)



Budyń Waniliowy :
2 szklanki mleka
2 łyżki cukru ( jeśli lubicie bardziej słodki dodajcie więcej )
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 laska wanilii

czekolada i otręby  do dekoracji


Laskę wanilii przekrawamy na pól i wydłubujemy ziarenka
Do garnka wlewamy 1 i 1/2 szklanki mleka
 i dodajemy ziarenka i pusty strąk wanilii
zagotowujemy na małym ogniu.
po zagotowaniu usuwamy puste stronki wanilii
W szklance  mieszamy 1/2 szklanki mleka z cukrem i mąką ziemniaczaną
Zawiesinę wlewamy do gotującego się mleka.
zagotowujemy jeszcze raz ciągle mieszając do zgęstnienia
Następnie porcjujemy i opcjonalnie dekorujemy czekoladą lub owocami :)  



wtorek, 5 listopada 2013

Tarta truskawkowa z wodą różaną i octem balsamicznym

Witajcie w ten deszczowy poranek :)
mam dziś wspaniały humorek na  fan page bloga wybiła 100
niezmiernie się ciesze bo to już okrągła ilość :)
Jednak niebłaganie zbliża się zima a mi już brakuje promieni słońca
dlatego postanowiłam przygotować pyszną tarte z truskawkami
Jako iż nie ma sezonu moje truskawki
 wylądowały na patelni prosto z zamrażalki
Mrożonki to taki sposób na zachowanie kilku letnich promieni słońca
Wiem że wiele osób czytając truskawki i ocet przechodzą dreszcze
jednak w tej tarcie ocet wspaniale podkreśla smak truskawek
połączenie wspaniale :)

Składniki:

Ciasto:
300 g mąki pszennej
200 g masła
100g cukru pudru
1 jajo


Mąkę i cukier przesiewamy i dodajemy pokrojone
w kosteczkę masło i wybite jajko
całość siekamy dokładnie nożem aż kawałki masła będą bardzo malutkie
ciasto szybko zagniatamy i wstawiamy do lodówki
 na minimum 30 min a najlepiej godzinę

po tym czasie ciasto rozwałkowujemy na ok 5 mm
i przenosimy ciasto na blaszkę do tarty
nadmiar z brzegów odkrawamy i wkładamy do lodówki
spód ciasta nakłuwamy widelcem  
spód wkładamy na 15 min do piekarnika nagrzanego do 220 st C


Nadzienie :
500 g truskawek mrożonych
100 g cukru
3 łyżki wody różanej
1 łyżka octu balsamicznego
2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
1/2 szklanki wody

Rada jeśli zabrakło wam mąki ziemniaczanej możesz uczyć 2 op kisielu

Zamrożone truskawki wsypać na patelnie i posypać cukrem
Gotować je do momentu aż będą miękkie a ilość soku zredukuje się o połowę
Następnie dodać wodę różaną i ocet balsamiczny
W szklance wymieszać wodę z mąką ziemniaczaną i wlać do truskawek
Truskawki energicznie mieszać to otrzymania gęstej masy  
Całość przelać na upieczony spód na górze skruszyć resztę ciasta
piec jeszcze 15 min w temperaturze 220 st C
Najlepsze po ostudzeniu :)


poniedziałek, 4 listopada 2013

Po Halloweenowe Bloody Cupcake's i moje przemyślenia

Witajcie po strasznym weekendzie :)
Mam nadzieje że dobrze bawiliście na najstraszniejszym wieczorze roku :)
Ja w tym roku niestety nie imprezowałam,
 bo w moim mieście nic się nie działo...
w Halloween wspominałam zeszłoroczną...
 wspaniałą imprezę oj wtedy się działo :)
Tego roku idąc na cmentarz odwiedzić groby najbliższych przeżyłam szok...
przed wejściem na cmentarz... jarmark bo inaczej nazwać tego nie można :/
rozumiem stoiska z kwiatami i zniczami...
zdzierżę wózki z pączkami lub cukierkami....
Jednak po jaką cholerę przed wejściem na cmentarz
 wózki z watą cukrową, popcornem, stoiska z balonami
 lub świecidełkami na głowę, mieczami świetlnymi
 i innymi temu podobnymi rzeczami???
dla mnie jest to nie do ogarnięcia...
 w dniu kiedy powinniśmy oddać się zadumie
 i wspomnieniu tych którzy nas opuścili...
ja wiele rzeczy potrafię zrozumieć jednak tego nie...
Takie świecidełka zostawmy sobie na koncerty bądź inne imprezy masowe...
Tam one spisują się wspaniale... na cmentarz nie pasują...
Po co psuć klimat zadumy i piękna święcących się zniczy
których blask tak wspaniale oświetla wieczorem cmentarze...


Wracając do babeczek... wiedząc że nigdzie  nie będę imprezować
pozwoliłam sobie klimat Halloween przenieść do popołudniowej kawy
podpatrzone u Marthy Stewart :) jednak przepis zmieniony
Wyszły pyszne :)

Składniki:
babeczki:
2 jajka
1/2 szklanki mleka
1/2 szklanki oleju
3 łyżki kakao
1 1/2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru

3 łyżki cukru waniliowego
2 płaski  łyżeczki sody oczyszczonej
2 łyżki octu jabłkowego

W misce wymieszać mąkę, cukier, cukier waniliowy, i kakao
w osobnej misce wymieszaj jajka, mleko i olej 
następnie płynne składniki przelej do suchych i wymieszaj dokładnie łyżka
W szklance szybko wymieszaj sodę z octem  przelej do masy
szybko wymieszaj i wyporcjuj formę na muffinki wyłożoną papilotkami
i natychmiast włóż do piekarnika nagrzanego na 180 st C na 15 min
Do tz suchego patyczka:)

krem opcja moja możecie użyć każdy inny :)
1/2 kostki miekkiego
50 g Fluff'a |
3 łyżki cukru pudru

Masło utrzeć mikserem na biały puch dodać cukier puder i chwile miksować
następnie dodać fluff i miksować chwilkę do połączenia składników

cukrowa tafla
1 1/2 szklanki cukru
3/4 szklanki wody

Do garnka wsypałam cukier i dodałam wody
podgrzewałam na niedużym ogniu  nie mieszając
gdy cukier się rozpuścił gotowałam jeszcze chwile
do uzyskania konsystencji gęstego syropu
(gdy tylko po bokach zaczyna lekko brązowieć)
 który wylałam na silikonową matę wysmarowaną  oliwą
pozostawiłam do wystygnięcia a następnie połamałam

Krew to nic innego jak zamrożone maliny
 które podgrzałam na patelni i rozgniotłam widelcem


Babeczki wysmaruj kremem wbij w nie połamane "szkło"
i skrop krwią

Dużo strachu życzę :)